14.05.2013
W poniedziałek 13 maja o godz. 9.00 w większości gimnazjów warszawskich z klasami dwujęzycznymi odbył się test sprawdzający predyspozycje językowe kandydatów. W tym roku po raz pierwszy wszyscy szóstoklasiści pisali ten sam test, a jego wynik uprawnia do ubiegania się o przyjęcie do klasy dwujęzycznej w każdej z tych szkół. Test przygotowali specjaliści z Wydziału Lingwistyki Stosowanej UW. Ten sam sprawdzian, lub bardzo podobny, pisali też kandydaci do klas dwujęzycznych w innych miastach w Polsce
Tegoroczny test predyspozycji językowych w Warszawie sprawił kandydatom bardzo dużo trudności i na prawie 3 tysiące zdających chyba nikt nie napisał go na 100%. W większości gimnazjów, aby zaliczyć go, wystarczyło osiągnąć wynik około 50 %, ale w tych najbardziej obleganych jak „Rejtan”,” Batory”, „Twarda” czy „Władysław IV” należało zdobyć ponad 60 %.
Jak to wyglądało w konkretnej szkole?
W gimnazjum im. Rejtana do testu przystąpiło 316 osób (na planowane dwie klasy), w tym 19 laureatów konkursów przedmiotowych. Laureaci mieli wpisany z testu wynik maksymalny – 200 punktów. Najlepszy wynik w szkole wśród nielaureatów osiągnął uczeń, który zdobył 178 punktów, a najsłabszy 29 punktów. Około 90 osób (nie licząc laureatów) zaliczyło test pozytywnie, tzn. uzyskało ustalone przez szkołę minimum 115 punktów. Następnego dnia odbył się w Rejtanie wewnętrzny konkurs języka angielskiego, który dawał możliwość zdobycia dodatkowych 9 punktów rekrutacyjnych. Przystąpiło do niego około 300 osób. Maksimum uzyskały chyba tylko 4 osoby, a 8 punktów zaledwie około 30 osób. Zdecydowanie przeważały wyniki niskie, do 5 punktów.
Sam test predyspozycji językowych miał następującą konstrukcję:
Pierwsze trzy zadania dotyczyły tekstu czytanego wcześniej przez nauczyciela. I tu bardzo dużo zależało od nauczyciela i tego czy potrafił czytać powoli, wyraźnie i spokojnie oraz od akustyki sali. Część zdających skarżyła się, że tekst czytany był niewyraźnie, za cicho lub za szybko. Zadanie pierwsze polegało na uporządkowaniu w odpowiedniej kolejności kilku wypisanych zdań z tekstu. W drugim podano mały fragment tekstu z lukami, które trzeba było uzupełnić odpowiednimi słowami. W trzecim podano cztery stwierdzenia odwołujące się do tekstu i trzeba było odpowiedzieć na pytanie czy są one prawdziwe czy fałszywe.
Kolejne zadanie wymagało wymyślenia (na podstawie podanych przykładów innych liczebników) i wpisania brakujących liczebników w języku katalońskim.
Jedno z kolejnych zadań było bardzo długie, zajmowało aż 1,5 strony. Było to ostrzeżenie dotyczące użycia podgrzewacza przedstawione w formie trzyczęściowej tabelki. W środkowej rubryce podano informacje po polsku, a pod tabelką te same treści w rozsypanych zdaniach po czesku i słowacku. Uczeń miał zdecydować, które zdanie napisano w języku czeskim, a które w słowackim oraz wstawić je w odpowiednie miejsca w tabelce.
Znalazło się tu również zadanie z użyciem języka chorwackiego. Był to przepis na gofry podany w czterech częściach. Trzeba było ustawić je w odpowiedniej kolejności tak, aby powstał poprawny tekst przepisu.
Ostatnie zadanie zawierało instrukcję wymiany folii kopiującej. Instrukcja po polsku znalazła się w tabelce a pod spodem podano nieuporządkowane zdania po rumuńsku, które należało wstawić w odpowiedniej kolejności w tabelce.
Tegoroczny test predyspozycji językowych nie zostały upubliczniony i pewnie już nie będzie, a więc za rok można spodziewać się bardzo podobnego w formie i treści testu, przed którym staną przyszłoroczni szóstoklasiści.