10.10.2007
Ośmiu polonistów z Gdyni głównie z elitarnego III LO nie zgadza się z ostatnimi zmianami w kanonie lektur z języka polskiego. Przybyło blisko 10 pozycji lektur, ale nie godzin lekcyjnych z języka polskiego w programie zajęć. W liście adresowanym do ministra Ryszarda Legutki zwracają uwagę na konsekwencję takich decyzji dla uczniów.
Nauczyciele z Gdyni przeliczyli kanon na liczbę godzin lekcyjnych. Wyszło im, że do realizacji programu zabraknie co najmniej sześciu tygodni. I jest to rachunek obliczony na możliwości zdolnej, a nie przeciętnej młodzieży (do III LO można się dostać ze średnią co najmniej 5,0).
"Jak nauczyć młodzież samodzielności intelektualnej, kiedy musimy skupić się jedynie na zmuszaniu ich do terminowego czytania tekstów?" – piszą rozpaczliwie w liście. "Nowy kanon zamieni ucznia w maszynę do czytania" – mówi jeden z podpisanych pod listem Andrzej Spilkowski.
Według nauczycieli trzeba będzie zlecać czytanie więcej niż jednej książki w tygodniu. "Nie zdążą będą czytać bryki" – mówi polonistka Ewa Niwińska. "Nie chcemy się na to zgodzić."
Brygida Maciejewska, wicedyrektor III LO, również polonistka: – "Nie damy rady omówić lektur w sensowny sposób. Zabraknie czasu na kontekst utworu. Na przykład w "Lalce" – trzeba wspomnieć o powstaniu styczniowym, o którym Prus nie mógł napisać wprost. Teraz nie będzie na to czasu. Uczniowie nie dowiedzą się więc, że Wokulski ma czerwone dłonie, ponieważ odmroził je na zsyłce na Syberii. A jeśli ten fragment będzie na maturze? To obleją.
Poloniści nie dostali odpowiedzi od MEN.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Mablu