To sum up.

Ostatnio plastikowy kotek, którego dostałam od znajomego na przedmaturalno-maturalne szczęście, złamał obie nogi… Jak powinnam to rozumieć… nie wiem. Mogę to potraktować jako ostrzeżenie, przestrogę… „ucz się bo nie zdasz!” albo „nie ucz się – i tak Ci się nie uda…” Myśl jaka przychodzi mi do głowy to taka, że i tak nie mam innego wyjścia jak tylko z pełnosprawnym czy też kulawym kotem do tej matury podejść i zdać ją najlepiej jak potrafię – So wish me luck! 🙂 Wszystkim zdającym maturę (z kulawym kotem albo bez)- ŻYCZĘ POWODZENIA

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies. Kontynuując przeglądanie strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas plików cookies

Zamknij