16.11.2006
To z pewnością niezamierzony przez ministra Giertycha uboczny skutek jego przepisów wykonawczych do wrześniowego rozporządzenia o zmianie organizacji matur.
Maturzyści, po raz pierwszy w tym roku, muszą zdecydować, czy chcą pisać egzamin na poziomie podstawowym czy rozszerzonym. Po to, aby wyniki były porównywalne także podczas rekrutacji na studia MEN wymyśliło specjalny przelicznik punktów, który w praktyce okazuje się bardzo niekorzystny dla tych maturzystów, którzy wybierają zdecydowanie trudniejszy poziom rozszerzony.
Ta sytuacja bardzo niepokoi rektorów wyższych uczelni, którzy zgodzili się zrezygnować z egzaminów wstępnych ulegając argumentacji Ministerstwa, że teraz tę rolę przejmą egzaminy maturalne na poziomie rozszerzonym.
(MaUr)