30.05.2008
Za dwa lata każdy gimnazjalista w Polsce powinien posiadać laptop z dostępem do szerokopasmowego internetu po to, aby sprawnie poruszał się w świecie nowych technologii.
Opracowaniem szczegółów tego ambitnego programu „Komputer dla ucznia” zajmie się specjalny zespół rządowy na czele z Tomaszem Arabskim, szefem kancelarii premiera.
Pierwsze komputery mają trafić do nastolatków idących do gimnazjów już we wrześniu 2009 r. Za wybór kilkudziesięciu pilotażowych szkół – i na wsi i w miastach – ma odpowiadać MEN.
Kancelaria chce, by każdy gimnazjalista miał dostęp do laptopa z oprogramowaniem, które pomoże mu w nauce. Będzie go mógł używać i w szkole i w domu. Taki laptop miałby przeżyć z uczniem całe gimnazjum i jeśli przetrwa iść z nim do liceum.
Arabski nie definiuje jeszcze czy laptop będzie własnością ucznia czy szkoły. – Chcielibyśmy, żeby były własnością ucznia, szukamy odpowiedniej formy prawnej, która to umożliwi – mówi.
Pieniądze na laptopy dawałby budżet, być może dołożyłyby się samorządy. Ale gdzie to możliwe, współfinansowaliby je rodzice. Bo człowiek czuje mniejszą odpowiedzialność za sprzęt, który dostał za darmo, niż za coś, za co zapłacił.
Arabski szacuje, że do 2010 r., kiedy program ruszy pełną parą, pójdzie na niego ok. 500 mln zł rocznie. Ale jego zdaniem warto wydać takie pieniądze gdyż chodzi o dostęp do świata. Telefon, telewizor, komputer, radio – to wszystko niedługo będzie jednym urządzeniem. Premierowi zależy na tym, żeby Polacy potrafili się w tym poruszać. Umieć znaleźć w internecie potrzebne informacje i odsiać to, co prawdziwe, od tego co fałszywe, więc skupiamy się na uczniach. Ale wiemy, że to właśnie nastolatki wchłoną wiedzę o nowych technologiach i przekażą ją rodzicom. Idea brzmi: „Cała Polska – enter”.
Źródło: Gazeta Wyborcza
maur