22.02.2005
Kilka lat temu znane licea otworzyły u siebie elitarne gimnazja, np. z klasami dwujęzycznymi czy autorskimi. ¯eby się do nich dostać, trzeba było zdać specjalny test. Liczyła się wiedza i umiejętności, zatem szkoła przyjmowała najlepszych kandydatów.W tym roku zasady do przylicealnych gimnazjów zmieniają się – elitarne gimnazja podobnie jak wszystkie osiedlowe dostaną własny rewir. I będą musiały przyjąć do pierwszej klasy każdego ucznia, który w nim mieszka.
Ministerstwo Edukacji zakwetionowało status przylicealnych gimnazjów, bo jego zdaniem działają one wbrew prawu. „Każde polskie gimnazjum – prócz sportowych, artystycznych, integracyjnych i dla mniejszości narodowych – powinno być rejonowe i ogólnodostępne. Takie mamy przepisy. Tymczasem do elitarnych szkół trafiali uczniowie wyselekcjonowani. A przecież naszym celem jest zasypywanie edukacyjnych dołów, a nie ich pogłębianie” – tłumaczy decyzję Ryszard Raczyński, mazowiecki kurator oświaty.
Zagrożeniem jest tutaj jednak plaga fikcyjnych meldunków, tzn. meldowanie „na lewo” dzieci w rejonach dobrych warszawskich szkół – u rodziny, znajomych, a nawet za pieniądze u obcych.
Dyrektorzy bronią suwerenności swoich szkół i możliwości wyboru gimnzajum przez uczniów. Są zdania, że skoro ministerstwo pozwoliło im utworzyć sześć lat temu gimnazja bez rejonów, to teraz powinno je zalegalizować.
Opracowanie: agakar
Źródło/autorstwo: „Gazeta Wyborcza Stołeczna”