Technika – warte uwagi gimnazjalistów

Firmy proszą szkoły: wykształćcie nam fachowców, my im damy pracę. Gimnazjaliści mają do 19 maja zdecydować, gdzie się dalej uczyć. Renata Czeladko w artykule zamieszczonym w „Gazecie Wyborczej” sugeruje, by rozważyli wybór technikum. – Doradzenie dziecku, gdzie ma iść do szkoły, to trudna decyzja. Nastolatek nie bardzo jeszcze wie, co chce w życiu robić. Licea wabią atrakcyjnymi nazwami klas – teatralna, europejska, ale tak naprawdę nie wiadomo, co się za nimi kryje – mówi Grażyna Chojecka, mama gimnazjalistki Ani. Czas na podjęcie decyzji nieubłaganie się zbliża. W sobotę rozpoczęła się elektroniczna rejestracja do szkół średnich. 16 tys. gimnazjalistów ma niecałe dwa tygodnie na wybranie tej, w której chcą się dalej uczyć.

– Coraz więcej gimnazjalistów pyta o technika. Przekonują się też do nich rodzice, których nie zawsze stać na finansowanie studiów – przyznaje Dorota Postek, dyrektor Gimnazjum nr 15 na Ochocie.

Do nauki w technikum budowlanym zachęca gimnazjalistów Warbud, jedna z największych firm budowlanych w Polsce. Szkołom, które będą kształcić budowlańców, Warbud oferuje wyposażenie i szkolenia dla nauczycieli, a uczniom – stypendia i praktyki we Francji. – A co najważniejsze, pracę po skończeniu szkoły – mówi Teresa Lesiak, dyrektor Zespołu Szkół nr 24 przy ul. Księcia Janusza, który nawiązał kontakt z firmą. Zespół otworzył też technikum technologii drewna. Również na potrzeby firm, które szukają pracowników.

To niejedyna taka szkoła w Warszawie. – Z przemysłem lotniczym nawiązało kontakt technikum przy ul. Gładkiej, a z zagranicznymi firmami logistycznymi – szkoła samochodowa przy Włościańskiej – wylicza Grażyna Ożarek, zastępca dyrektora miejskiego biura edukacji.

W ubiegłym roku aż 80 proc. warszawskich gimnazjalistów wybrało liceum. Tylko 15 proc. technika, po blisko 3 proc. licea profilowane i szkoły zawodowe. – Takie proporcje to klęska dla polskiej gospodarki. Rynek pracy oczekuje na dobrze przygotowany średni personel techniczny. Już brakuje fachowców, a uczelnie techniczne świecą pustkami – mówi prof. Stefan Kwiatkowski, dyrektor Instytutu Badań Edukacyjnych.

Wie o tym miasto i żeby odwrócić proporcje, zamierza tworzyć centra zawodowe, czyli dobrze wyposażone zespoły szkół, kształcące w podobnych branżach. Zalążkiem takiego centrum jest połączenie szkoły fryzjersko-kosmetycznej z Rakowieckiej z odzieżówką przy Kazimierzowskiej. Grażyna Ożarek z biura edukacji zapowiada, że w przyszłości powstanie centrum samochodowe przy Okopowej oraz centrum lotnicze przy ul. Gładkiej. Miasto da pieniądze na ich wyposażenie, bo to inwestycja w walkę z bezrobociem.

Jednak prof. Kwiatkowski mówi, że trzeba też zmienić mentalność społeczeństwa, bo wciąż „działa magia słowa liceum”. Uczniom kojarzy się ze szkołą, która daje lepsze możliwości. Z tym mitem walczą szkolni pedagodzy: – Staramy się uświadamiać, że licea są dla tych, którzy pójdą na studia. Jeśli poprzestanie się na ogólniaku, nie ma co liczyć na zawodowy sukces – mówi Anna Krawczyk, pedagog z Gimnazjum nr 32 na Pradze Północ.

Źródło:miasta.gazeta.pl/warszawa

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies. Kontynuując przeglądanie strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas plików cookies

Zamknij